Pierwszy wazon, na którym malowałam. Maki wyszły różowe, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam czerwonej farby;), ale teraz już ubytek ten został naprawiony.
Zabawa takimi farbami jest bardzo fajna. Niestety ma minusy – wymaga więcej cierpliwości niż malowanie na kartce, ponieważ nie wchłaniają się (woda musi z nich odparować) i akurat te farby, których używałam, są bardziej przezroczyste niż chciałam.
Drugi jest taki, że farby spływają, więc trzeba uważać, żeby nie przekrzywiać „płótna”.